на главную | войти | регистрация | DMCA | контакты | справка | donate |      

A B C D E F G H I J K L M N O P Q R S T U V W X Y Z
А Б В Г Д Е Ж З И Й К Л М Н О П Р С Т У Ф Х Ц Ч Ш Щ Э Ю Я


моя полка | жанры | рекомендуем | рейтинг книг | рейтинг авторов | впечатления | новое | форум | сборники | читалки | авторам | добавить



Zerowanie licznika

„Chcialabym jutro zacza'c nie tylko nowy rok, chcialabym zacza'c nowe zycie. Z toba. Niedlugo tak bedzie. Poczekasz?” Te slowa uslyszal dokladnie pie'c lat temu. Okolo osiemnastej trzydzie'sci w sylwestrowy wiecz'or. Wyszeptala mu je do ucha, gdy lezeli nadzy, przytuleni do siebie w l'ozku w jego sypialni. Mial wtedy trzydzie'sci dwa lata, bardzo chcial na nia czeka'c, a slowo „niedlugo” ciagle jeszcze oznaczalo dla niego kilka miesiecy. Pamieta, ze zdjal wtedy jej dlo'n ze swojej piersi i zaczal calowa'c w rozczuleniu. W tym momencie zadzwonil telefon kom'orkowy. Wstala, ubrala sie i pojechala na Krakowskie Przedmie'scie odebra'c meza z restauracji, w kt'orej zegnal rok z rada nadzorcza swojej firmy…

On od pieciu lat wita nowy rok wedlug tego samego schematu. Rano z biura dzwoni do matki, do Poznania, sklada jej zyczenia i klamie, ze spedzi sylwestra z przyjaci'olmi. Zawsze ma przygotowane jedno ze'nskie imie, tak aby bez drzenia w glosie odpowiedzie'c matce na pytanie: „A z kim idziesz?”, i uprzedzajac kolejne, dodaje: „To nowa kolezanka z pracy i nie jest mezatka”.

Od dw'och lat, kiedy to matka od p'olnocy do czwartej nad ranem wydzwaniala do wszystkich jego przyjaci'olek, wyszukuje w ksiazce telefonicznej nazwy restauracji lub klub'ow w Warszawie i upewnia sie, ze tam „nie ma zasiegu GSM”. Okolo pietnastej wraca do domu, nakrywa uroczy'scie st'ol, bierze kapiel, zmienia po'sciel i zaklada blekitna koszule. Otwiera butelke czerwonego wina, wylacza telefon i czeka. I gdy ona przyjezdza kilka minut po siedemnastej, jest juz „odpowiednio” znieczulony alkoholem. Ona, wchodzac, caluje go i podaje butelke szampana. Potem siadaja naprzeciwko siebie przy stole. Milcza. To znaczy, ona opowiada zupelnie nieistotne rzeczy, a on powstrzymuje wzbierajaca agresje. Przed osiemnasta ona wstaje i przynosi z kuchni szampana. Dokladnie o osiemnastej skladaja sobie zyczenia noworoczne. „Zmiana daty o p'olnocy – tak mu powiedziala – to tylko umowa fizyk'ow i astronom'ow”. Obejmuje go, tuli, wypowiada co roku te same zyczenia, m'owi co's o nowym poczatku i dziekuje za to, „ze czeka”. Gdy on chce co's powiedzie'c, pocalunkami zamyka mu usta. Tak jak gdyby nie chciala uslysze'c jego zycze'n. On zsuwa z niej sukienke, rozpina stanik i zanosi ja do sypialni. W l'ozku bardzo uwaza, zeby nie potarga'c jej elegancko i od'swietnie upietych wlos'ow. Ona potem wstaje, ubiera sie, jedzie na dziewietnasta pod restauracje na Krakowskim Przedmie'sciu i o p'olnocy, ustalonej przez innych fizyk'ow i astronom'ow, sklada zyczenia noworoczne innemu mezczy'znie, swojemu mezowi. On tymczasem o tej „innej p'olnocy” wypija resztki szampana z butelki, kt'ora znajduje przy l'ozku w sypialni, walczy ze soba, aby nie zadzwoni'c do niej, pisze kolejnego SMS-a, kt'orego nie wysyla, i zaczyna – jak co roku, okolo drugiej w nocy – sporzadza'c liste noworocznych po- stanowie'n.

Za oknami dogasaja ostatnie fajerwerki, matka przestala juz wydzwania'c, sasiedzi za 'sciana sa juz tylko szmerem. Nowy rok. Czas obietnic i wiary, ze rano wszystko zacznie sie od nowa w lepszy i szcze'sliwszy spos'ob.

Wystarczy ulec magii poczatku ustalonego przez fizyk'ow i astronom'ow, wyzerowa'c licznik i sporzadzi'c liste 'slub'ow i przyrzecze'n, kt'orych i tak nie dochowamy. Pierwszego papierosa zapalimy juz po noworocznym obiedzie, w polowie stycznia przestaniemy wie- rzy'c, ze do ko'nca roku bedziemy biegle m'owi'c po angielsku, odchudzanie odlozymy na „lepszy czas” urlopu latem. Do tej pory i tak wszyscy o tym zapomna. Jednakze w te wyjatkowa noworoczna noc ciagle nam sie wydaje, ze zaczyna sie nie tylko nowy rok, ale ze zaczyna sie wszystko. Zrobimy sobie tej nocy psychiczny remanent, wyspowiadamy sie przed soba, rozgrzeszymy i obiecamy, ze bedziemy od rana lepsi. Gl'ownie dla siebie samych.

On takze w to wierzy. Tak samo jak w jej noworoczne „niedlugo” pie'c lat temu. Z szuflady szafki nocnej wyciaga pomiety brulion i zapisuje swoje postanowienia.

„Zapomnie'c o niej!” Dziesie'c razy. Dla pewno'sci. Jak w dekalogu. Przerzuca kartki zeszytu, cofajac sie do przyrzecze'n z ubieglego roku. „Zapomnie'c o niej” – bez wykrzyknika i tylko pie'c razy…


Chemia op latka | Intymna Teoria Wzglednosci | Funkcja rozk ladu cierpienia